CZEŚĆ, JESTEM ZUZA.

PASJA Z PASJI

Kiedy byłam jeszzcze małą dziewczynką, rodzice zapisali mnie na sztuki walki. Dlaczego? Spodziewasz się pewnie teraz pięknej, motywującej historii o pasji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, tradycji, motywacji. Przepraszam, ale muszę Cię zawieźć – odpowiedź jest niezwykle prozaiczna – po prostu było blisko. Pasja, o której mowa zrodziła się jednak później. Próbowałam wielu rożnych rzeczy, akrobatyki, tańca ludowego w dwóch zespołach, grania na akordeonie. Jednak dopiero w sztukach walki odnalazłam to, czego potrzebowałam – karate pozwalało mi oczyścić myśli i dawało ogromną dawkę energii. Niezmiernie zafascynowała mnie również filozofia, która stoi za całą dyscypliną. Każdy z nas wie, że nie ma sportu, w którym nie zdarzają się kontuzje – ta sama zasada dotyczy oczywiście sztuk walki. Dlatego właśnie widok fizjoterapeuty na zawodach był dla mnie czymś, do czego się przyzwyczaiłam. Właśnie tam zaczęłam obserwować jego pracę i ruchy. Pierwsza wizyta, druga, ósma, piętnasta. Z każdą coraz bardzie podpatrywałam jego ruchy i praktyki – wtedy jeszcze przede wszystkim aby pomóc samej sobie i ćwiczyć w domu, potem jednak kierunek zainteresowania gwałtownie się zmienił. Zdecydowałam, że fizjoterapia będzie moją zawodową drogą głównie by pomagać ludziom. Dodatkową wartością dodaną stała się również pasja do ruchu i sportu samego w sobie, co nierozerwalnie łączy się z fizjoterapią. Zadawałam mu niezliczoną ilość pytań, a on cierpliwie odpowiadał na wszystkie. Pewnego dnia podczas rozmowy usłyszałam „Zuza, to ciężki zawód, wybieraj inną drogę”. Tak oto znalazłam się w miejscu, w którym jestem – przecież łatwo oznacza nudno, prawda?

MASAŻ TWARZY

Moją drugą wielką pasją jest Japonia i jej kultura, a to właśnie tam znajdują się korzenie masażu Kobido. Jak każdy fizjoterapeuta swoją przygodę rozpoczynałam od masaży ciała. Później jednak zapragnęłam bardziej rozwinąć swoje działania – tak właśnie zaczęła się moja droga z masażami twarzy, które przez Japońskie korzenie, okazały się mi niezwykle bliskie.

RELAKS DROGĄ DO SZCZĘŚCIA

To dewiza, która przyświeca mojemu życiu. W dzisiejszym pędzie życia, bardzo łatwo wpaść w wir pracy, życia towarzyskiego i wielu innych rzeczy. Właśnie dlatego tak ważnym jest, aby podczas tego całego zgiełku nie zapomnieć o sobie i o tym, że każdy z nas potrzebuje czasu na oczyszczenie umysłu. Tym jest właśnie dla mnie fizjoterapia – relaks, a jednocześnie poprawa kondycji fizycznej i zdrowotnej ciała i twarzy – czego chcieć więcej?